więc można było przystąpić do pracy. Tylko ta moja niechęć do wzorów z elementów ..., miałam wątpliwości czy uda mi, się dobrnąć do końca. Pierwszy element wykonałam 30 września, ostatni 120,
24 listopada- prawie pełne dwa miesiące. W końcu mam serwetę, która mi się tak spodobała.
Ewidentnie różni się od serwety Elżbiety, gdyż u mnie po naciągnięciu, wzór przypomina bardziej romby niż koła.
Podczas robienia zdjęć byłam pilnie obserwowana zza firanki przez pewnego "szpiega".
Serweta wspaniała, a szpieg uroczy:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudowna serweta.
OdpowiedzUsuńPrześliczna ta serwetka:) zapraszam do siebie i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twą anielską cierpliwość... a serweta ZAJEDWABISTA!!!!!!
OdpowiedzUsuń