piątek, 24 czerwca 2016

Haft koralikowy cz. 5

To zaczyna już być tasiemiec - piąta część serii, coś podobnego?! Wisior, który dziś pokażę, sprawił mi dużo problemów podczas robienia zdjęć. Miałam już ochotę się poddać, ale żal mi było już straconego czasu, tak więc walczyłam aż do skutku. A "skutek" jest opłakany. Oto mój niefotogeniczny wisior:








Sercem wisiora jest agat. Oprawa z koralików toho i fire polish. Zawieszony na czarnym, plecionym rzemieniu.
W poprzednim poście prezentowałam naszyjnik ze sznurka i ceramiki. Poczyniłam jeszcze dwa kolejne.
Jeden nawet w komplecie z bransoletką.




C.D.N.

2 komentarze:

  1. Myślę, że one są całkiem udane. Czasem gdy sama męczę się fotografując biżutka przypomina mi się pani fotograf, która opowiadała ile miała problemów z uwiecznieniem całej kolekcji lśniących pucharów drużyny Asseco Resovia. To dopiero było wyzwanie. A Twój wisior jest bardzo udany - świetny do letniej kreacji, na spacer deptakiem. Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betko, dziękuję:) Z fotografowaniem u mnie to jest tak, że im bardziej się staram, tym bardziej nie jestem zadowolona z efektu. A fotografowanie "błyskotek" w takie słoneczne dni, bez odpowiednich akcesoriów to prawdziwe wyzwanie. Miłego weekendu:)

      Usuń

Dziękuję serdecznie za odwiedzanie mojego bloga i pozostawianie komentarzy.
Pozdrawiam:) Małgorzata